17.07.2005 :: 13:46
NO NARESZCIE !!! Wróciłam już w piątek ale dopiero teraz zapanowałam nad sobą i zmusiłam do podzielenia się z wami tymi wszystkimi emocjami. A więc zacznę od tego, że było strasznie niewygodnie. Łóżka zwane kanadyjkami nie nadawały sie do spania, a namioty były centralnie rozbite na ziemi. W środku znajdował sie tylko mały podest na którym stały jakieś wieśniackie półki. W tym jakby to nazwać naszym ,,obozowym domie'' w dzień nie dawało się wytrzymać, bo było tak gorąco, za to w nocy trzęśliśmy sie z zimna. Jedzenie nie bardzo mi smakowało, ale to nie jest ważne. Lepiej przejdę juz do dyskoteki, o której nawet nie mam ochoty pisać. A więc były dwie dyskoteki - pierwsza długa i nawet nawet, druga jedno godzinna i strasznie obciachowa. A mianowice przez to, że zatańczyłam z jakimś wieśniakiem (którego później nazywalam Edzio-Pedzio). Zatańczyłam z nim tylko dla tego, że zazdrościłam koleżankom chłapaków i po prostu gdy ten wiesiek poprosił mnie do tańca zgodziłam się. Było zupełnie czarno i nawet nie wiedzialam kto to jest. Cieszyłam sie z tego że chociaż raz chłopak porosił mnie do tańca. Lecz gdy zapalili światło mina od razu mi zrzedła. Zobaczyłam przed sobą piegowatego faceta z gębą jak u świni. Miałam ochotę zapaść sie pod ziemię. Nie wierzyłam, że zatańczyłam z czymś takim jak to coś. Narobiłam sobie tylko siary przed koleżankami. Totalna porażka, dosłownie kanał.